sobota, 4 lutego 2012

Lekcja 26. Michał Sędziwój

Michał Sędziwój (1566-1646) w siedemnastowiecznej Europie był bardziej znany jako -Sendivogius Polonus. Nazywano go również i to częściej "księciem alchemików", był postacią godną pamięci.

Prawdopodobnie pochodził z okolic Nowego Sącza i tam właśnie pobierał pierwsze nauki. Był bardzo zdolnym i skorym do nauki dzieckiem. Jednak nie interesowały go wówczas tak znane i cenione zawody jak sędzia czy lekarz.
Jego marzeniem było posiąść sekret "kamienia filozoficznego", a także zamienianiem metali nieszlachetnych w złoto.
Po śmierci swojego ojca odziedziczył spory majątek. Postanowił że wyruszy w podróż po Europie. W czasie tej podróży, odwiedzał wielu światowej sławy alchemików. Pewnego dnia w czasie jego długiej i wyczerpującej podróży, wydarzyła się mu przygoda, która wywarła trwały wpływ na jego dalsze losy. Przejeżdżając przez Saksonię, uwolnił z wiezienia Sethona - włoskiego alchemika. Który trafił do aresztu ponieważ księciu Christianowi, który był bardzo chciwy, nie chciał zdradzić tajemnicy zamiany ołowiu w złoto. Za to został wtrącony do wiezienia i torturowany w okropny sposób. Dowodem wdzięczności, za uwolnienie go od tortur, których nie szczędzili mu królewscy oprawcy, nasz alchemik otrzymał wyjątkowy prezent - uncję proszku. Jednak nie był to zwykły bezwartościowy proszek, ów proszek miał zdolność przemienienia kilograma ołowiu w czyste złoto. Niestety niedługo po tym Seton zmarł. Zostawił w spadku wszytko co posiadał, w tym swoją młodą żonę Weronikę.
Sędziwój szybko poślubił wdowę po sławnym alchemiku, i udał się z nią w podróż do Czech. Rudolf II, obecny król Czech, interesował się magią, alchemią i astrologia. Pewnego dnia Sendivogius , wrzucił do kotła kawałek ołowiu, i zmieszał z cudownym proszkiem który otrzymał w darze. Po chwili zamiast ołowiu wyciągnął sztabkę złota. Król był zachwycony, postanowił ten czyn uwiecznić na sklepieniu.

Niedługo potem Sędziwój , postanowił wyruszyć w dalszą podróż, tym razem do Wirtembergii. Ówczesny władca Fryderyk III, był znany z tego że lubił otaczać się wielkimi alchemikami, a nasz rodak właśnie do nich należał. Miał on niewątpliwie nadzieje, że dzięki temu udam mu się wreszcie napełnić swój pusty skarbiec dukatami. Na dworze króla Michał, z powodzeniem demonstrował swoje zdolności. Jednak Mühlenfels, dotychczasowy faworyt władcy, zazdrosny o splendory spływające na Sendivogiusa, pojmał go. Zniszczył wszytko co dostał w darze, i zabrał mu to co było dla niego najważniejsze - cudowny proszek. Przy pomocy swojego pomocnika, udało mu się wydostać z lochów, do jakich wtrącił go Mühlenfels. Dowiedział się o tym król i surowo ukarał sprawcę zajścia. Za wszelka cenę Fryderyk III, chciał załagodzić całą nieprzyjemną sprawę. Nadał naszemu alchemikowi, tytuł barona Serübau i dobra Leiningen, które wkrótce potem sprzedał by mieć na dalszą podróż.
Zmęczony ciągłymi podróżami wrócił do miasta swojej młodości - Nowego Sącza. Stamtąd udał się do Warszawy na dwór - Zygmunta III Wazy. Jednak jego alchemiczne próby nie dawały upragnionych efektów. Do śmierci pisał dzieła alchemiczne, jednak nigdy tak naprawdę nie udało mu się posiąść sekretu kamienia filozoficznego. śmierć zabrała go pewnej nocy w 1646. Od tego momentu krąży wiele legend z jego udziałem. Których autentyczności nie można do dnia dzisiejszego podważyć.

Ludzie uważają, że można spotkać jego zjawę która kroczy w uniwersyteckiej todze z wysoko podniesioną głową przez rynek swojego rodzinnego miasta, i rzuca przy tym na około siebie bezdźwięcznie złote monety. Powiadają iż gdy ktoś w noc sylwestrowa spotka zjawę, będzie miał wiele szczęścia w nowym roku, o ile serce nie odmówi mu posłuszeństwa.
Jeśli będziecie kiedykolwiek spędzać sylwestra w Nowym Sączu, nie zapomnijcie przed północą wybrać się na spacer przez rynek miasta. Może wam uda sie zobaczyć postać "księcia alchemików" i sypnie wam pod nogi dukaty - na szczęście w Nowym Rok 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz